środa, 24 kwietnia 2013


Jedna z czytelniczek napisała:
Cześć!
Widzę, że najwięcej głosów na razie ma niejaka Dominika na Twoim konkursie z
opowiadaniem. Ja też napisałam opowiadanie, męczyłam się myślałam. Wybrałaś mnie do
12 więc dzięki. Ale przez przypadek natrafiłam na pewną informację. Otóż ta Dominika
wcale nie napisała tego opowiadania sama tylko napisałam na stronie zadane, żeby
ktoś jej napisał. Poniżej masz do tego link. Zrobisz jak zechesz, ale moim zdaniem
to nie jest sprawiedliwe, że niektórzy się męczą i piszą a taka weźmie skopiuje i
zgarnie nagrodę. Dzięki za uwagę.
NIE TOLERUJĘ OSZUSTWA, DLATEGO dominika0506088 ZOSTAJE ZDYSKWALIFIKOWANA!!!
„JA I JUSTIN BIEBER NA WAKACJACH”
Pewnego dnia, kiedy wróciłam ze szkoły, po minie mamy domyśliłam się, że czeka mnie niespodzianka.
- Mamo, powiedz, że to coś dobrego, błagam! – krzyknęłam na wejściu. Mama spojrzała na mnie lekko zdziwiona, z uniesioną brwią, ale po chwili jej twarz się rozjaśniła.
- Kochanie, jedziemy na wakacje do Grecji! – roześmiała się, a ja pisnęłam ze szczęścia i rzuciłam torbę z książkami na ziemię, by móc uściskać mamę. Skakałyśmy objęte i piszczałyśmy jak głupie, gdy do pokoju wszedł rozradowany tata.
- Dziewczyny, znalazłem cudowny hotel na Krecie, z okien będzie widok na morze, a w pokojach jest sauna i siłownia. Podoba się wam?
- Ach, tato! Jesteś wspaniały! – wrzasnęłam i rzuciłam się mu na szyję. Moja euforia sięgnęła szczytu.
- Kiedy lecimy? – zapytałam, wciąż tuląc się do ojca.
- Jutro rano mamy samolot z Gdańska. Leć na górę się pakować. – odpowiedział tata, klepiąc mnie po plecach. Wytrzeszczyłam oczy, ale nie trzeba mnie było dwa razy prosić. Na jednej nodze wskoczyłam po schodach i już byłam w swoim pokoju.
Otworzyłam szafę i…
- Mamo! – wrzasnęłam ile sił w płucach, przerażona tym, co właśnie zobaczyłam.
Usłyszałam kroki na schodach. Mama stała w drzwiach mojego pokoju i przyglądała mi się z uśmiechem.
- Och, kochanie, chyba zapomniałam Ci powiedzieć, że musimy kupić sobie letnie ubrania. Taksówka stoi przed domem, zamknij buzię i chodź, bo nam ucieknie.
Stałam jak wryta, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Nie dość, że czeka mnie miesiąc w słonecznej Grecji, to jeszcze własna mama wyszła z inicjatywą zakupów w nowym centrum handlowym?!
- No chodź, mała. Chyba nie chcesz jechać do Grecji w tym, co zostało Ci w szafie…
- mama uśmiechnęła się znacząco i wiedziałam już, kto był przyczyną nagłego zniknięcia wszystkich moich ubrań.
- Mamo… jesteś cudowna… – byłam w stanie powiedzieć tylko tyle, po czym pędem zbiegłam po schodach, by zająć najlepsze miejsce w taksówce.
***
Następnego dnia po południu już byłam w Grecji. Stałam w pięknym, ogromnym pokoju, który był mój na cały miesiąc. Patrzyłam przez okno na falujące morze i podziwiałam opalonych facetów grających w siatkówkę. Na łóżku leżał laptop, z którego leciały piosenki mojego ukochanego Justina. Kiwałam się do rytmu, nucąc sobie pod nosem i wyobrażając sobie nasze pierwsze spotkanie. Och, Justin…
- Baby, baby, baby… – nucąc, podeszłam do szafy i wyjęłam jeden z nowo kupionych kostiumów bikini. Założyłam go na siebie i nie informując rodziców o niczym, wyszłam na zalaną słońcem plażę. Rozejrzałam się wokół, szukając dogodnego miejsca na opalanie się. Kiedy rozłożyłam ręcznik i wygodnie się na nim umościłam, uprzednio nasmarowawszy się olejkiem do opalania, stwierdziłam, że chyba lepiej już być nie może. Wtedy coś uderzyło mnie w brzuch. Podniosłam głowę, wypluwając piasek i przecierając załzawione oczy. Wzrokiem szukałam paskudnego siatkarza, który walnął mnie piłką i wtedy… Wtedy zobaczyłam jego. Biegnącego w moim kierunku, z rozwianymi włosami i twarzą rozciągniętą w przepraszającym, zawstydzonym uśmiechu.
To był On. Mój Justin!
- Hi, przepraszam ja. Naprawdę mi przykro. – powiedział z uroczym, amerykańskim/angielskim akcentem. Patrzyłam na niego urzeczona.
- Mogę Ci to jakoś wynagrodzić? – zapytał, podając mi rękę i pomagając wstać.
Kiwnęłam głową, wpatrując się w niego jak w anioła. Uśmiechnął się do mnie ciepło i strzepał piasek z pleców. Myślałam, że rozpłynę się pod jego dotykiem.
- Jak Ci na imię? – zapytał.
- Ja… Dominika. Jestem Dominika. – wyjąkałam, zastanawiając się w duchu jak to możliwe, że jeszcze się nie stopiłam.
- Ja Justin. Miło mi. – odpowiedział grzecznie, kłaniając się i całując mnie w rękę.
- Może masz ochotę na colę?
- Chętnie… – szepnęłam, cała w skowronkach. Myślałam, że śnię. Ale całe moje wakacje spędziłam z nim. Z Justinem Bieberem, najprzystojniejszym facetem na tym globie. Zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Ja uczyłam go polskiego, on uczył mnie śpiewać i tańczyć. Ostatniego dnia mojego pobytu w Grecji Justin przyszedł do mojego hotelu i wręczył mi bukiet kwiatów oraz pięć biletów z wejściówkami za scenę na jego koncert w Polsce. Potem odprowadził nas na lotnisko i delikatnie pocałował na pożegnanie. Tego pocałunku nigdy nie zapomnę. Był inny niż wszystkie następne. Był pełen nadziei, że jeszcze kiedyś się zobaczymy. I zobaczyliśmy. Nie raz. Justin jest teraz moim chłopakiem, a ja jestem szczęśliwa. Mimo wszystko, trudno jest jednak być dziewczyną sławnego muzyka. Bywają momenty, że jestem niesamowicie zazdrosna, widząc go w telewizji w otoczeniu takich sław, jak Miley Cyrus, Britney Spears czy Katy Perry. Jednak wtedy on wysyła buziaka przez mikrofon i krzyczy: „I love you, Dominika z Polska!” i wszystko znowu jest cudownie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz